Witam wszystkich jestem mamą 6 letniego Dawidka, u którego kilka miesięcy temu zdiagnozowano łuszczycę.
... wyglądało to tak, że od sierpnia chodziliśmy po różnych doktorach, bo Dawidek miał strasznie odparzoną pupę ( niemal za każdym razem gdy oddawał stolec to leciała mu krew) czasami było lepiej ale to było tylko chwilowe... i tak przeszliśmy odgrzybianie, odrobaczanie milion maści od dermatologa i nic... później było gorzej bo doszło jeszcze nawracające zakażenie przy napletku i znów krew nawet z "siusiaczka". Po zrobieniu USG wyszło, że na pętlach jelitowych widać liczne zgrubienia wypełnione płynną treścią, więc doktor zaczął podejrzewać zespół Duringa lub Rumień Stewena Jonsona ale raczej stawiał na to pierwsze... Już mieliśmy umawiać się na termin do kliniki do Zabrza, by wykonać specjalistyczne badania w tym kolonografię itp. ale w międzyczasie na nodze i na "siusiaczku" Dawida pojawiła się zmiana, która z początku wyglądała na grzybicę ale po czasie narosła na tym łuska, więc doktor wysłał nas ponownie do dermatologa by to jeszcze skonsultować i okazało się, że to wszystko to łuszczyca, tylko, że między pośladkami się tak zaparzała, że nie porastała łuską i nie potrafili zdiagnozować. Zostaliśmy poinformowani, że przy łuszczycy nietolerancje różnych produktów mogą
powodować jej nasilenie a że na usg były widoczne te zgrubienia to mogą one świadczyć o nie przyswajaniu mleka lub glutenu, dlatego została wprowadzona dieta i musieliśmy ograniczyć jedno i drugie a poza tym rzeczy które również sprzyjają pojawianiu się łuszczycy np. wycofać kwaśne owoce, czekoladę i kakao - właściwie wszystkie słodycze. Dostaliśmy na 10 dni emulsje locoid crelo i maść clotrimazolum, którą smarujemy 2 razy dziennie już od miesięcy. Sytuacja ogólnie wygląda nie najgorzej. Na początku pojawiły się jeszcze 5 malutkich zmian w różnych miejscach ale szybko zniknęły, natomiast pupa czasami była trochę bardziej zaczerwieniona, czasami trochę mniej ale nigdy nie do tego stopnia co wcześniej. w międzyczasie pojawiła się sytuacja, która zaczęła mnie niepokoić ... Syn zachorował na zapalenie oskrzeliw czasie którego strasznie bolała go noga(stopa konkretnie), nie potrafił rano wyjść z łóżka i popołudniu znów ten ból się nasilił... skarżył się, że stopy go bolą, więc obawiam się , że może to być łuszczycowe zapalenie stawów... trochę o tym gdzieś przeczytałam postanowiłam się zagłębić w temacie... Dzwoniłam do dermatolog ale ona stwierdziła, że to jest bardzo mało spotykane u dzieci i, że
ona jeszcze dziecka z tym zapaleniem łuszczycowym stawów nie spotkała... Mi to jednak nie dawało spokoju, bo niby mało spotykane ale jednak są przypadki... a że ona akurat nie spotkała to nic nie znaczy. Z informacji jakie wyczytałam wynika, że w większości przypadków zmiany skórne poprzedzają zapalenie stawów ale w 1/3 przypadków może to być odwrotnie.... Dawidek jak był mały (ok 1 roku) miał stwierdzone zapalenie stawu biodrowego, bo niemal za każdym razem po zapaleniu górnych dróg oddechowych po jakiś 3 tygodniach nagle stawał rano z łóżka i przez parę dni utykał. Zapalenie stawu biodrowego zazwyczaj występuje u chłopców w wieku od 2 do 7 lat, więc diagnoza była taka a nie inna a mi to wszystko pasowało, bo jeszcze nie wiedziałam o łuszczycy a teraz się nad tym zastanawiam, czy to już nie było to...
Druga informacja, którą doczytałam to zmiany na paznokciach...
Dawid od paru lat co jakiś czas ma paznokcie takie jakby w prążki (nie chodzi mi o kolor tylko o strukturę, zamiast gładkich to takie równomierne prążki) i nie jeden raz pokazywałam lekarce, nawet tej dermatolog... ale one uznawały, że to wysuszona skóra i brak witamin... a mi znów to pasuje do tego łuszczycowego zapalenia stawów...Szukałam pomocy wszędzie i tak trafiłam na tą stronę, gdzie pomoc i wsparcie otrzymałam natychmiast od Beaty Trojanowskiej - za co jestem jej niezmiernie wdzięczna!!!) Idąc za jej radą postawiliśmy na ćwiczenia ruchowe i udaliśmy się na konsultację do innego lekarza. Mamy czekać i obserwować . Jak na razie wszystko dobrze wygląda. Zmiana na nodze, która początkowo była dosyć wypukłą o średnicy ok 2,5 cm teraz jest niemal niewidoczna i z pupą od jakiś 2 tygodni też mamy całkowity spokój. A ból nóg zniknął wraz z chorobą. Zobaczymy co będzie dalej. Może ktoś z Was pomyśli, że jestem przewrażliwiona ale to tylko dlatego, że to nie o mnie chodzi a o moje dziecko... Trzymajcie kciuki bo teraz zaczęliśmy powoli wprowadzać gluten do diety i jak na razie pogorszenia nie ma, więc może powoli wrócimy do normalnego odżywiania, choć nie ukrywam, że syn i tak bardzo dzielnie to znosił. Mówiłam mu, że jest moim skarbem i, że ma w sobie tyle maleńkich diamencików, że one już się w środku nie mieszczą i przez skórę się chcą wydostać na zewnątrz, dlatego musimy smarować, by skóra nie pękła tylko się naciągnęła... zadziałało i smarowanie codziennie po kilka razy też znosił bez marudzenia... Mam nadzieję, że wszystko dalej pójdzie dobrze... życzę wszystkim duuużo zdrowia i wiosny!!! Bądźmy dobrej myśli:)