Witam Was forumowicze. Jestem Monika
Mam niecałe 23 lata i nienawidzę łuszczycy. Podziwiam Was za optymizm bijący z Waszych postów. Luszczyce mam od dziecka, ale mialam to szczęście, że przebiegała ona u mnie dosyć łagodnie. Do czasu. Przez ta chorobe nie chce mi się wychodzić z domu, nawet kochać się ze swoim cudownym facetem, snuć planów... Leczę sie, jestem pod stała opieka dermatologa, ale idzie opornie. Remisje są kilkudniowe. Pomimo, że Ł. nie zajmuje całej powierzchni ciała to zajmuje m. In. miejsca widoczne typu kark, łokcie, twarz. Jestem za słaba psychicznie na ta chorobę. Moi przyjaciele, chłopak, rodzina toleruja mnie, wspieraja, ale ja czuję, że przez ta chorobę ulatuje ze mnie jakas energia, życiowy optymizm, jakim zawsze się cechowałam. Ludzie, jak Wy sobie z tym dajecie rade? Moje życie dopiero zaczyna się rozkręcać i perspektywa życia z tym cholerstwem naprawdę mnie przeraża. Super, że istnieje forum, na którym można sobie pogadać i poradzić się. Z tego miejsca oddaje pokłony wszystkim Wam, którzy zmagają się z tą chorobą, która jest nie lada wyzwaniem. Myślę, że dużo będę mogła się od Was nauczyć
Pozdrawiam