Chyba mogę napisać, skoro już wróciłam?
Byłam pierwszy raz na spotkaniu z biedronkowo.info. Wiecie, mam wrażenie jakbyśmy się już kiedyś gdzieś spotkali... Takie znajome twarze macie... Szczególnie 2 osoby, chyba miałam jakieś urojenia, ale nieważne
Chciałam Wam podziękować za te kilka chwil czasu, kiedy mogłam:
- z Wami posiedzieć,
- z Wami się pośmiać,
- troszkę Wam poopowiadać,
- troszkę Wam pokazać,
- troszkę Wam podebrać dla siebie niesamowitej wiary. Wiary że się uda, że można... wiecie jakie to ważne dla mnie? mało powiedziane...
Nauczyło mnie to spotkanie czegoś...
Jak żadne...
Nauczyło mnie, że problem tkwi we mnie, odpychałam od siebie te myśli, wmawiałam sobie, że jest jak jest i wszyscy lekarze są do niczego bo w cudowny sposób nie potrafią mnie uzdrowić, a tak naprawdę ja niewiele robię w tym kierunku by sobie pomóc... To był dla mnie KAMIEŃ MILOWY, dostałam z pięści w twarz i chociaż w pewnym momencie było mi ciężko pogodzić się z myślą, że możecie mieć rację, i płakałam w aucie jadąc do Złotego Potoku, to jednak wróciłam do Was, by stawić czoła samej sobie...
Do domu wróciłam z misją:D Misja - zdrowe ciało, zdrowy duch:D i na odwrót! Jak sama sobie nie pomogę to cud nie nadejdzie...
Brutalna prawda mnie czekała na tym spotkaniu, zwykle na takich spotkaniach było jakieś tam pitu titu sritu (choć spotkania są zawsze fajowe ze względu na ludzi z którymi można sie spotkać)... a tu Waszymi oczami zobaczyłam siebie... absolutnie nie umniejszam poprzednim spotkaniom, po prostu to było dla mnie przełomowe...
Co mogę powiedzieć? DZIĘKUJĘ!!!
ps. Edi usnęła znowu w aucie. Tobi pozdrawia:D
Aha, podziwiam Was za tak dalekie podróże! sama uwielbiam jeździć, ale żeby tyle osób zjechało się taki kawał drogi by znaleźć się w Częstochowie? Wstydem by było, gdyby mnie nie było, to tylko 40 km:D