witam
Moja mama, gdy dawno temu po wojnie wróciła z Syberii miała problem ze stawami. Już prawie nie chodziła. lekarz dał jej dziwny przepis, który postawił ją na nogi. Od dwóch miesięcy wiem, że mam łuszczycowe zapalenie stawów 9boli biodro, kolano i bark). od miesiąca smarowałam się miksturą mamy. biorę też sulfalazynę. Ból w odczuwalny sposób się zmniejszył. ma jednak problem z miksturą, która mi się kończy. Współczesne żyletki są ze stali nierdzewnej i nie rozpuszczają się w occie. Obecnie jestem na etapie poszukiwania starodawnych. mam nadzieję, że są takie, bo na forum o bolących"ostrogach" pojawiły się propozycje żyletek w occie. Może ktoś mi pomoże i napisze, gdzie mogę kupić odpowiednie żyletki. Podaję przepis mojej mamy.
30 żyletek
Ćwiartka octu
Na trzy tygodnie zostawić w ciepłym miejscu w zakorkowanej butelce
Ćwiartka spirytusu
Parę kawałeczków chrzanu
Postawić na dwa tygodnie
Zlać razem i już można smarować
Po 5 dniach powinna zacząć schodzić opuchlizna.
Jak rozpuszczają się żyletki to najpierw jest niebieskawy kolor, a później rdzawy.
smarować co najmniej miesiąc.
Pozdrawiam